Księga WelesaKsięga Welesa – apokryficzny tekst dotyczący religii i historii starożytnych Słowian. Przez naukowców tekst uważany jest za falsyfikat, co jednak nie przekonuje w pełni części słowiańskich rodzimowierców, uważających go za swoją świętą księgę[1]. Tekst dotyczy okresu od IX wieku p.n.e. do VIII wieku naszej ery. Opisuje migrację plemion słowiańskich z Azji Środkowej po Dunaj i ich walkę z napotkanymi po drodze ludami takimi jak Alanowie, Awarowie, Chazarowie, Hunowie, Waregowie czy Grecy. Zawiera także jakoby unikatowe informacje na temat kultury materialnej i duchowej ówczesnych Słowian i sylwetki ich władców[1]. Pierwotnie miał być rzekomo zapisany na drewnianych deseczkach, w co najmniej trzech dialektach słowiańskich. HistoriaTekst Księgi Welesa został ujawniony po raz pierwszy na łamach wydawanego w San Francisco emigracyjnego czasopisma Żar-Ptica (Жар-птице)[2], publikowany stopniowo od 1957 do 1959 roku[3]. Według relacji o okolicznościach odkrycia Księgi Welesa w 1919 roku pułkownik Białej Armii Ali Fiodor Arturowicz Izenbek, w jednym ze splądrowanych majątków w miejscowości Wełykyj Burłuk, jak twierdził znalazł i zabrał drewniane deseczki pokryte dziwnymi napisami. Po zwycięstwie bolszewików Izenbek wyemigrował na zachód i osiedlił się w Brukseli; tam w 1925 roku o tabliczkach dowiedział się inżynier chemik J.P. Mirolubow, amatorsko zajmujący się badaniem folkloru i wierzeń słowiańskich, który rozpoczął studia nad deseczkami. Zajął się odrestaurowaniem deseczek, ich fotografowaniem i przepisaniem większości tekstów. Mirolubow próbował też odczytać zawarte tam teksty. Podczas badań Izenbek był bardzo ostrożny w stosunku do deseczek i aż do swojej śmierci w 1941 roku nie pozwolił ich wynieść z domu[4]. Deseczki miały zaginąć w czasie II wojny światowej i do dziś zachowało się tylko zdjęcie ręcznego odrysu jednej z nich, wykonane przez Mirolubowa. Po wojnie Mirolubow wyemigrował do USA i przekazał swoje materiały Muzeum Rosyjskiemu w San Francisco. Tam miały zostać odnalezione w 1953 roku przez A.A. Kurienkowa (pseudonim A. Kur), generała Białej Armii podającego się za „asyrologa”, wydawcę czasopisma Żar-Ptica. Redakcji i tłumaczenia tekstu dokonał Siergiej Paramow, z wykształcenia biolog, który pod pseudonimem Siergiej Lesnoj publikował amatorskie prace z zakresu historii Rusi[4]. On także nazwał ten tekst Księgą Welesa, od imienia słowiańskiego boga, pojawiającego się na jednej z deseczek[5]. W 1960 roku Lesnoj przesłał Komitetowi Słowianoznawstwa Akademii Nauk ZSRR fotografię odrysu deseczki, na podstawie której paleograf i filolog L.P. Żukowska dokonała druzgoczącej recenzji nowo odkrytego „źródła”[4]. Temat Księgi Welesa był omawiany podczas V Międzynarodowego Zjazdu Slawistów w Sofii w 1963 roku; Lesnoj mimo otrzymanego zaproszenia na tę konferencję nie przyjechał[6]. Wszystkie rzekome tabliczki były tej samej wielkości: 38 × 22 cm, grubości około 5 mm, o nierównych krawędziach, z otworami do mocowania rzemienia. Napisy były wykonane ostrym przedmiotem (szydłem), a następnie pokryte jakimś rodzajem lakieru. Wzdłuż każdej narysowane były linie, pod którymi wpisany jest tekst. Niektóre z desek były częściowo spróchniałe. KrytykaKsięga Welesa uważana jest przez historyków za falsyfikat[8]. Kontrowersje budzą już same okoliczności „odkrycia” tekstu[1] i relacja Izenbeka, który w rzeczywistości miał stopień miczmana artylerii, a jego pobyt na Charkowszczyźnie jest wątpliwy[9]. Ponieważ rzekomy oryginał zaginął, nie są możliwe badania drewna, na którym był spisany. Przeciw oryginalności przemawiają błędy w pisowni liter, ich wygląd (krzyżówka cyrylicy ze skandynawskimi runami[4]) i niepoprawne użycie niektórych sformułowań. Wskazuje się także na chaotyczny język tekstu, brak stałej gramatyki i występowanie słów nieistniejących 1000 lat temu w żadnym słowiańskim języku[5]. Przeciwko autentyczności tekstu świadczą również jego fantastyczna, często niezgodna z faktami historycznymi treść, oraz brak innych tego typu zabytków z opisywanego okresu[4]. Jak zauważają krytycy, treść Księgi Welesa prezentuje nienaukowe poglądy historyczne z połowy XIX wieku i jest całkowicie sprzeczna ze wszystkimi znanymi tekstami źródłowymi na temat Słowian, m.in. skandynawskimi, arabskimi czy Geografem Bawarskim[7]. W 1990 roku rosyjski tekstolog Oleg Tworogow opublikował pracę na temat Księgi Welesa, uznając jednoznacznie tekst za falsyfikat[10]. Wskazuje się także na analogię do innych tego typu fałszerstw, takich jak kamienie mikorzyńskie, idole prillwickie, kronika Prokosza czy rękopisy królowodworski i zielonogórski. Jako domniemany autor fałszerstwa, obok Mirolubowa, wskazywany jest Gruzin Aleksander Sułakadzew (1771–1830), autor licznych fałszerstw pozorujących „starożytne teksty”[5]. Niektórzy słowiańscy neopoganie, wbrew jednoznacznemu osądowi badaczy na temat autentyczności Księgi Welesa, uważają ten tekst za swoją świętą księgę[1]. Znaczne „zasługi” w jej popularyzacji ma Lew Syłenko, założyciel neopogańskiej organizacji RUNWira[9]. Na Ukrainie po upadku ZSRR Księgę Welesa traktowano często jako podbudowę nowej ideologii narodowej uważającej ziemie ukraińskie za prakolebkę Indoeuropejczyków i źródło potwierdzające starożytne korzenie Słowian. Tekst ten znalazł się nawet w kanonie lektur szkolnych ukraińskich szkół[9]. Przypisy
Bibliografia
Linki zewnętrzne
Zobacz też |