Third (album Portishead)
Third – trzeci studyjny album grupy Portishead, którego premiera odbyła się 28 kwietnia 2008 roku. To pierwsze wydawnictwo Portishead od dziesięciu lat i pierwszy studyjny album po jedenastoletniej przerwie. Album doszedł do 1. miejsca na brytyjskiej liście UK Dance Albums oraz do 1. na amerykańskich listach Top Alternative Albums i Tastemaker Albums tygodnika Billboard. W Wielkiej Brytanii zdobył w kilka tygodni po premierze certyfikat złotej płyty. AlbumHistoriaPo nagraniu drugiego albumu studyjnego w działalności Portishead nastąpiła przerwa. Barrow na kilka lat opuścił zespół. Rozwiódł się, po czym wyjechał do Australii, gdzie założył z kolegą niewielką wytwórnię muzyki tanecznej, Invada. Później podejmował próby stworzenia nowego materiału, pisząc w 2003 roku utwór „Magic Doors”, w którym zaśpiewała Gibbons[5]. Pierwszy zarys nowego albumu pojawił się około 2004 roku. Koncepcja dojrzewała stopniowo. Jak stwierdził w wywiadzie dla magazynu Exclaim! Adrian Utley: „Widzimy się cały czas (…) i zawsze się spotykamy i nie sądzę, żeby był dzień lub tydzień, żebym nie rozmawiał z Geoffem lub Beth. Zawsze gdzieś się kręcimy i tak dalej, więc nie wiem, jak to się zaczęło, naprawdę nie wiem. W ogóle nie pamiętam. Wiem, że nagle byliśmy w moim domu lub w moim studiu i pracowaliśmy nad czymś”. Dodał następnie, że ma własne studio w domu, więc zespół nie był uzależniony od wynajętego studia. Sposób tworzenia muzyki przez zespół jest – jak stwierdził – często równie trudny do opisania: „Zazwyczaj najpierw wpadamy na dobry pomysł, czy to pomysł muzyczny, czy pomysł na podkład muzyczny, a potem dodajemy do niego wokale, zwrotkę, refren lub coś w tym stylu i kilka innych pomysłów, które naprawdę nam się podobają”[6]. W 2005 roku Barrow i Utley wspólnie wyprodukowali album The Invisible Invasion zespołu The Coral. W 2006 roku mieli razem sześć lub siedem utworów na nowy album, po czym nastąpiła przerwa w pisaniu materiału[5]. Od 7 do 9 kwietnia 2007 roku Portishead zagrali koncert na festiwalu All Tomorrow’s Parties w Minehead przedstawiając nowy materiał po blisko 10 latach[7]. Pod koniec 2007 roku materiał na płytę był gotowy[5]. NagrywanieKażdy z trzech członków zespołu ma w Bristolu własne studio, a materiał między nimi jest wymieniany, omawiany, przerabiany, omawiany jeszcze raz, a potem często odkładany na kilka lat. 11 utworów na nowym albumie ilustruje eklektyczną naturę zespołu, wykorzystującego szeroki zestaw instrumentów i technik studyjnych. Jego podstawowe urządzenia do nagrywania i udostępniania utworów to cyfrowa stacja robocza Logic Pro i dysk twardy IZ Radar. Większość wokali została zrealizowana przy użyciu mikrofonu lampowego Rode NTK. W utworze „Silence”, otwierającym album, pojawił się wstęp w języku portugalskim, prezentujący zespół, a dotyczący liczby trzy w nawiązaniu do symboliki Wicca. Próbkę głosu z płyty pobrał Barrow. Po wstępie następuje część instrumentalna z arpeggio fortepianowym, po czym pojawia się wokal Gibbons. „Hunter” został zainspirowany pewnym psychodelicznym folkowym albumem z połowy lat 60. Pojawiły się w nim: dzwonek, obój i smyczki oraz organy Farfisa ze studia Gibbons. W „The Rip” z kolei zespół wykorzystał tanią gitarę-zabawkę, którą kupił Utley oraz należący do niego analogowy syntezator Siel Orchestra, na którym zagrał Barrow. Dodano też fagot i na końcu niewielki syntezator. W utworze „Plastic”, wymyślonym przez Gibbons pojawił się syntezator ARP 2600, imitujący dźwięk helikoptera. „We Carry On” był do pewnego stopnia inspirowany muzyką Silver Apples, a „Deep Water” – utworem zaśpiewanym przez Steve’a Martina w filmie The Jerk. Do „Machine Gun”, napisanego i zaśpiewanego przez Gibbons Barrow stworzyl oryginalny, urywany podkład bitowy, zakończony syntezatorową melodią, nawiązującą do Johna Carpentera. W składającym się z kilku sekcji utworze „Small” podkład do wokalu Gibbons stworzyły: gitara akustyczna, urządzenie imitujące wiolonczelę, ARP 2600 i organy. W środku pojawił się rytmiczny drum & bass . „Magic Doors” nagrał Barrow pod czas trasy koncertowej. Pojawili się w nim Stu Barker, grający na lirze korbowej oraz Will Gregory, grający na saksofonie barytonowym. „Threads” powstał na bazie partii gitarowej, zagranej przez Gibbons a następnie przekształconej przy użyciu Logic Pro. Był to jedyny utwór, w którym zagrali Clive Deamer i Jim Barr[8]. Wydanie i promocja21 stycznia 2008 roku podano informacje o europejskiej trasie koncertowej[9]. 26 kwietnia 2008 roku Portishead dał koncert na Coachella Valley Music and Arts Festival[10]. 14 lutego na oficjalnej stronie zespołu ukazała się informacja o wydaniu albumu 28 kwietnia. Podano też listę utworów. 19 lutego opublikowano okładkę albumu. 18 marca udostępniono w wersji digital download singiel „Machine Gun”, promujący album. 13 kwietnia ogłoszono, że od następnego dnia singiel będzie dostępny jako wydawnictwo winylowe[2]. Ostatecznie album ukazał się w Europie 25 kwietnia 2008 roku nakładem wytwórni Island[1], a 29 kwietnia – w Stanach Zjednoczonych nakładem wytwórni Mercury[11]. W Wielkiej Brytanii album wydany został również jako digital download (12 plików AAC, w tym, jako dodatek, koncertowe nagranie „We Carry On”)[12], a Europie – box set (w limitowanym nakładzie, z numerowanymi egzemplarzami), zawierający 2 płyty winylowe (12”, 45 RPM), płytę z utworem „Machine Gun” oraz dołączony Memory Stick z utworami w formacie MP3 i teledyskami[13]. Album zadebiutował na 7. miejscu amerykańskiej liście przebojów Billboard 200 sprzedając się w liczbie 53 000 egzemplarzy, co było nowym rekordem jego notowań. Poprzedni album studyjny zespołu, Portishead z 1997 roku zadebiutował na 21. miejscu tejże listy[14]. Lista utworówCDDane według źródła[1]:
Wszystkie kompozycje autorstwa Geoffa Barrowa, Beth Gibbons i Adriana Utleya, o ile nie zaznaczono inaczej.
Box setDane według źródła[13]: Side 1
Side 2
Side 3
Side 4
Maxisingel „Machine Gun”
Memory Stick OdbiórOpinie krytyków
Album otrzymał następujące średnie oceny w serwisach agregujących recenzje krytyczne: 85/100 na podstawie 33 recenzji zgromadzonych w Album of the Year[15] oraz 85/100 na podstawie 38 recenzji zgromadzonych w Metacritic[16]. Według Jona Parelesa z dziennika The New York Times Third „jest bardziej polimorficzny, bardziej ekstremalny, bardziej napędowy i często ostrzejszy niż poprzednie albumy Portishead. Zamiast złagodnieć z wiekiem lub powrócić do charakterystycznego brzmienia, zespół rozbił i rozszczepił to brzmienie, pogrążając się jeszcze głębiej w samotności i niepokoju”[47]. „Third jest zdecydowanie najlepszą, najbardziej punkową rzeczą w katalogu Portishead: głęboko transgresyjny album, który ma przelotne podobieństwo do swoich poprzedników, ale pozostawia większość bagażu za sobą na rzecz pełnego resetu” – ocenia Corey Dubrowa z magazynu Paste[48]. Jude Rogers z dziennika The Guardian dała albumowi maksymalną notę. Był on – według niej – „początkowo bardziej płytą do podziwiania niż do pokochania”, płytą, której „muskularne syntezatory, przerwy perkusyjne i nagłe zakończenia utrzymują wysokie napięcie. Ale po kilku przesłuchaniach, majestat Third rozwija się. Pulsujące krautrockowe rytmy i niemieckie sample radiowe przywołują minimalizm bloku wschodniego w „Silence”, „Small” i „Carry On””[27]. Maksymalną notę dał albumowi również Stephen Troussé z magazynu Uncut nazywając Third „najbardziej oszałamiającym, surowym i doskonałym albumem Portishead”. Podkreślił wkład Adriana Utleya, który „okazuje się być kluczowym graczem przez większą część płyty. Tam, gdzie kiedyś był wzorem dyskrecji i stylu człowieka sesyjnego, wybierając linie tak eleganckie jak Morricone, tutaj jego gra jest często inspirująca”[46]. Tym co, zdaniem Stephena Thomasa Erlewine’a z AllMusic wyróżnia Portishead, jest fakt, że „tworzą porywająco ludzką muzykę”. Przyczynił się do tego zarówno „nawiedzony głos Gibbons”, jak i „perfekcjonizm Barrowa i Utleya”, który „zaowocował albumem, na którym nic nie brzmi jak zakonserwowane lub przetworzone”. „Third wydaje się bardziej nowoczesny niż którykolwiek z tych komputerowo poprawionych utworów” i jest „całkowicie wciągający i wciągający bez końca”[17]. Barry Walters z magazynu Spin dał albumowi 4.5 gwiazdki z 5 wyrażając pogląd, że „niewielu potrafi zrobić coś nowego i fascynującego z apokaliptyczną ciężkością. To, że Portishead udało się zrobić jedno i drugie po 14 latach kariery, jest nieoczekiwanym triumfem nad najciemniejszymi chmurami, które ukształtowały ich sztukę i duszę”[42]. Nate Patrin z magazynu Pitchfork Media wysoko ocenił album (8.8/10) podkreślając wkład Gibbons: „posiada [ona] głos, który wydaje się niemożliwy do zamknięcia w jednej muzycznej oprawie, nawet jeśli już brzmi idealnie w domu w ponurej atmosferze downtempo. Głos ten – jego zdaniem – stanowi „najbardziej rozpoznawalny składnik grupy, ma on najbardziej ugruntowane tendencje stylistyczne” (...), a wyrazem tego jest zdolność wokalistki do swobodnego przechodzenia od głosu cichego do przeszywającego. Sam album recenzent nazwał „psychodelicznym albumem rockowym”, zauważając, że muzyka zespołu zmieniła się w stosunku do tej, jaka była reprezentowana na poprzednich albumach. Jedynym nawiązaniem do dawnych czasów jest – według niego – utwór „Threads”[34]. Sal Cinquemani ze Slant Magazine twierdzi, ze w porównaniu ze swym poprzednikiem studyjnym Third jest „bardziej surowy, szczuplejszy i bardziej dysonansowy niż jego bezpośredni brat; jest mniej kinowy, mniej dramatyczny w tradycyjnym sensie, nawet mniej melodyjny, i chociaż może nie jest świadomą reakcją na ostatnie wydarzenia na świecie, rytmy są bardziej industrialne i militarystyczne — pulsują jak śmigła helikoptera i trzaskają z faszystowską surowością”. Barrow wydaje się być – jego zdaniem – „jeszcze większą kreatywną siłą napędową niż w przeszłości”, natomiast wokale Gibbons „są mniej dostrzegalne, szczególnie w utworach takich jak „We Carry On”, „Machine Gun” i „Small”, które są w dużej mierze płótnami, na których Barrow i gitarzysta Adrian Utley mogą simprowizować”[41]. Christian Cottingham z magazynu musicOMH uważa, że „Portishead nadal brzmią jak nikt inny, ale co ważniejsze, nie brzmią też po prostu jak oni sami: jest to album, który zajmuje własną przestrzeń, nieskrępowany żadnymi muzycznymi pułapkami i gąszczami gatunków, które usidlają tak wielu innych artystów”. Jest to album, który „sprawia, że Portishead znów ma znaczenie”[29]. W ocenie Filipa Kekusza z magazynu Porcys w Third „nie ma nic nowego”. „Jakby odessać nieco siana, byłaby bardzo sympatyczna EP-ka” ale „jako pełnowartościowa płyta nie daje rady i bardzo mocno podkopuje pionierską legendę” – podsumowuje autor dając wydawnictwu 5.3 punkta z 10[36]. „Album brzmi dość przeciętnie, nudno, ale niestety, bardziej chodzi w nim o przekaz i poświęcenie czasu na jego właściwe ukończenie niż o brak talentu lub pomysłów” – ocenia Marcus Warner z magazynu God Is in the TV[26]. Listy
Certyfikaty sprzedaży
Wyróżnienia
Uwagi
Przypisy
|