Lugrotrawlery to statki do prowadzenia połowów zarówno sieciami dryfującymi (pławnicami), jak i holowanymi (włokami). Są mniejsze od trawlerów, ale mają silniejsze maszyny od lugrów[2]. Statki typu B 11 dostosowane były do solenia złowionych ryb w beczkach. Pierwsze 14 statków otrzymało silniki June Munktell, a pozostałe Buckau Wolf (po 1962 część jednostek wyposażono w nowe silniki o mocy 400 KM). Łowiły głównie na Morzu Północnym, rzadziej na Szelfie Celtyckim[1].
W latach 1955–1957 zbudowano w Stoczni Północnej drugą serię dwudziestu sześciu «ptaszków», tym razem nieco odmiennego typu B 17[3].
Historia
Lugrotrawlery typu B 11 oraz ich rozwinięcie B 17 zostały zaprojektowane jako statki rybackie mające operować na Bałtyku, ale wkrótce po rozpoczęciu produkcji okazało się, że są na Bałtyk za duże, przy tym łowiły tyle co zwykłe kutry, a tym samym okazały się zbyt drogie w eksploatacji i niewydajne[4]. Postanowiono więc skierować je na Morze Północne, gdzie jednak musiały spełniać inne warunki. Przede wszystkim musiały im towarzyszyć statki-bazy, z których można było uzupełniać paliwo, wodę, żywność, sprzęt i które mogły odbierać złowioną rybę. By jednak mogły wyjść poza Bałtyk, trzeba je było przebudować, dodając m.in. ciężki ster dziobowy[4]. W rezultacie stały się za ciężkie, a niektóre z nich miały stały kilkustopniowy przechył na jedną z burt lub przegłębienie na rufę, co zmniejszało ich stateczność[4]. Również parametry połowowe nie były zadowalające – zarówno przy połowach włokami, jak i pławnicami osiągano rezultaty niższe od jednostek przystosowanych tylko do połowów jedną z tych metod[1].
Ponadto załogi były dobierane szybko i czasem z przypadkowych protegowanych niedoświadczonych ludzi, w tym szukających okazji do nielegalnego zarobku. W efekcie, ze statkami tymi związany był szereg katastrof i incydentów. 4 listopada 1953 roku dowodzony przez mało doświadczonych ludzi, którzy pomylili światła latarń morskich, lugrotrawler „Sójka” wszedł na skały u wybrzeży Szwecji w cieśninie Kattegat i tylko dzięki alarmowej akcji holownika „Herkules” udało się, w narastającym sztormie, uratować statek i załogę[a][4].
9 maja 1955 roku zaginęła w sztormie na Morzu Północnym „Czubatka”. Po trzech dniach norweskikuter „Arnholm” wyłowił tratwę ratunkową ze zwłokami kapitana i jednego z marynarzy polskiego lugrotrawlera[b]. Statek najprawdopodobniej wywrócił się pod uderzeniem fali i zatonął. Nikt nie ocalał. 4 października 1956 roku, w bardzo podobnych okolicznościach, doszło do zatonięcia „Cyranki”. I w tym wypadku źle prowadzony statek uderzony został przez sztormową falę, przewrócił się i poszedł na dno. Zginęło 12 ludzi[5].
Po tej katastrofie ściągnięto wszystkie lugrotrawlery typów B 11 i B 17 z łowisk, wycofano z eksploatacji i skierowano do stoczni na przebudowę. Zmodernizowane i wyremontowane wróciły na morze, ale problemy nie ustawały. 26 lipca 1963 roku zatonął w sztormie na Kattegacie MT „Mazurek” (6 ofiar, 12 uratowanych), 23 listopada 1965 roku poszedł na dno przy dość wysokiej fali w Rynnie Norweskiej MT „Głuszec” (bez ofiar)[c], a 17 lutego 1969 roku MT „Gawron” (również bez ofiar w ludziach) uległ samozatopieniu przy Nabrzeżu Bułgarskim portu w Szczecinie. Wszystkie trzy były lugrotrawlerami typu B 17 i wszystkie stracono z winy ich załóg[6].
Z końcem lat sześćdziesiątych postanowiono flotyllę «ptaszków» zlikwidować. Niektóre zakupili armatorzy południowoamerykańscy i afrykańscy, część została przebudowana na statki badawcze i szkolne. MT „Cietrzew”, po dodaniu stępki balastowej i omasztowaniu stał się harcerskim jachtem szkolnym „Zawisza Czarny”[7]. Przeznaczenie zmienił również MT „Jarząbek”, którego kupił J. Seward Johnson, właściciel firmy farmaceutycznej Johnson & Johnson i przebudował w stoczni Gryfia na luksusowy jacht motorowo-żaglowy„Mazurka” dla żony Barbary Piaseckiej Johnson. Resztę skasowano i oddano na złom[8].