Sprawa Mirosława G.Sprawa Mirosława G. – określenie używane w mediach wobec okoliczności zatrzymania i postawienia przez prokuratora zarzutów kryminalnych lekarzowi Mirosławowi Garlickiemu, szefowi Kliniki Kardiochirurgii Centralnego Szpitala Klinicznego Stołecznego Zarządu Zdrowia MSWiA w Warszawie przy ulicy Wołoskiej. Mirosław Garlicki został zatrzymany przez CBA 12 lutego 2007 roku. 14 lutego na specjalnej konferencji prasowej[1] Minister Sprawiedliwości – Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro i Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński poinformowali, że prokurator postawił lekarzowi 20 zarzutów, w tym zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym[1]. Łączna liczba zarzutów miała wynieść ostatecznie 50[2]. Zatrzymanie Mirosława GarlickiegoW poniedziałek 12 lutego 2007 funkcjonariusze CBA zatrzymali trzech lekarzy z kliniki kardiochirurgii MSWiA, w tym ordynatora. Aresztowany został tylko Mirosław Garlicki. Lekarze zostali zatrzymani na oddziale, skutego kajdankami Garlickiego wyprowadzono ze szpitala. W tym samym dniu przeszukano mieszkanie Mirosława Garlickiego; znaleziono około 90 tysięcy złotych w gotówce, także w walutach obcych i cenne przedmioty, które zdaniem CBA były podarunkami od pacjentów. Zabezpieczono także samochód marki BMW należący do kardiochirurga. Konferencja prasowa i przedstawienie zarzutówMinister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zwołał 14 lutego specjalną konferencję, na której przedstawiono film z zatrzymania Mirosława Garlickiego, przeszukania jego mieszkania i przedstawiono zarzuty. Ziobro stwierdził wtedy[3]: Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie. Wypowiedź Zbigniewa Ziobry z tej konferencji stała się przyczyną wytoczenia mu przez zatrzymanego procesu cywilnego, który lekarz wygrał w obu instancjach. Na mocy orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Krakowie z grudnia 2008 były minister sprawiedliwości został zobowiązany do publicznych przeprosin oraz uiszczenia zadośćuczynienia.
Obok zarzutu zabójstwa i zarzutów korupcyjnych, Mirosławowi Garlickiemu postawiono zarzut znęcania się fizycznego i psychicznego nad personelem oddziału[3]. Na konferencji 14 lutego 2007 Minister Sprawiedliwości – Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro powiedział między innymi:
Minister wskazał, że sprawa doktora Garlickiego pojawiła się i dotarła do CBA dzięki inicjatywie samego środowiska medycznego:
Minister na konferencji podkreślił charakter zarzutu zabójstwa postawionego lekarzowi jako ewentualny zamiar pozbawienia życia:
Debata publiczna i kontrowersjeDziałania prokuratury budziły kontrowersje. Już 19 marca 2007 prof. Antoni Dziatkowiak stwierdził:
Minister zdrowia Zbigniew Religa 14 lutego przyznał, że był proszony wcześniej o ekspertyzę w sprawie jednej z operacji Mirosława Garlickiego, ale nie stwierdził wówczas nieprawidłowości przy przeszczepie. Religa nie wie, czy to ten przypadek, którego opis pojawił się w notatce CBA i na podstawie którego Garlickiemu postawiono zarzut zabójstwa. Minister Religa podkreślił, że wykrycie tej sprawy jest korzystne dla wszystkich – zarówno dla pacjentów, jak i lekarzy. Skomentował zatrzymanie lekarza słowami[4]:
Kontrowersyjne były również okoliczności aresztowania Mirosława Garlickiego w obecności kamer. Dyrektor szpitala MSWiA w Warszawie docent Marek Durlik stwierdził, że żadne sygnały o korupcji w klinice kardiochirurgii do niego nie docierały. Powiedział także, że w całej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia i oddaje się do dyspozycji przełożonych[5]. Prof. Janusz Wałaszewski, szef Poltransplantu, powiedział: Nie mieliśmy żadnych sygnałów ani skarg na ten temat. Jest biuro skarg i zażaleń ministerstwa zdrowia, które by natychmiast kierowało do nas taką sprawę, ale nic nie wpłynęło[6]. Przed aresztowaniem lekarzy, po rozmowie z ministrem Zbigniewem Religą, CBA poinformowało dyrektora szpitala o tym, że pan minister Religa jest gotów błyskawicznie uruchomić zastępstwo za aresztowanego kardiochirurga[1]. Dyrektor szpitala stwierdził, że nie ma takiej potrzeby i że zorganizuje zastępstwo to we własnym zakresie. Dyrekcja kliniki na miejsce Garlickiego zatrudniła Marka Ehrlicha, specjalistę ściągniętego z Wiednia, wcześniej współpracującego z kliniką MSWiA[7]. Stanowisko ordynatora oddziału kardiochirurgii pod koniec marca 2007 objął dr hab. Mirosław Mussur. 13 kwietnia Naczelna Rada Lekarska zwróciła się z apelem do ministra zdrowia, Sejmu i Senatu, i innych instytucji państwowych i publicznych oraz środków masowego przekazu o przeciwdziałanie „degradacji polskiej transplantologii“. Według Naczelnej Rady Lekarskiej wokół transplantologii wytworzono atmosferę działania „poza prawem i ponad nim, na szkodę potencjalnych dawców narządów, co jest oczywistą nieprawdą“. Rada zaznaczyła, że pod względem liczby transplantacji Polska już wcześniej zajmowała jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej[8]. 7 maja 2007 sąd I instancji, po rozpatrzeniu wniosku prokuratora o przedłużenie aresztu dla Mirosława Garlickiego, orzekł, że Mirosław Garlicki może zostać zwolniony z aresztu za kaucją w wysokości 350 000 złotych. Sąd I instancji stwierdził, że nie zachodzi prawdopodobieństwo, aby dr Garlicki kogokolwiek zabił[9]. Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał decyzję sądu I instancji dotyczącą aresztu, uznał, że nie wykazano, by zachodziło „duże prawdopodobieństwo“, iż Garlicki umyślnie zabił pacjenta[10]. Stanowisko wobec postanowienia sądu zajął premier Jarosław Kaczyński, który wyraził zdziwienie, że warszawski sąd I instancji jest gotów wypuścić Mirosława Garlickiego z aresztu za kaucją, podczas gdy podejrzani o dużo drobniejsze przestępstwa nie mają takiej możliwości. Stwierdził też[11]:
W innym wywiadzie[12]:
Zbigniew Religa w wywiadzie przeprowadzonym dla TVN24 powiedział natomiast[11]:
Pod koniec maja „Gazeta Wyborcza“ ujawniła, że tajny kryptonim akcji CBA, w ramach której ujęto Mirosława Garlickiego, brzmiał „Mengele 5“[13][14]. W grudniu 2007 wyszło na jaw, że śledztwo CBA obejmowało co najmniej kilkanaście osób, a kryptonim „Mengele“ przypisano co najmniej siedmiu inwigilowanym lekarzom, w tym dyrektorowi szpitala MSWiA („Mengele 7“)[14]. Takie użycie nazwiska zbrodniarza wojennego z Auschwitz spotkało się z krytyką między innymi Adama Rapackiego, twórcy CBŚ, a także Marka Edelmana[15]. Pozwy o odszkodowaniePełnomocnik Mirosława Garlickiego adw. Magdalena Bentkowska-Kiczor poinformowała 6 września 2007, że został skierowany do krakowskiego sądu okręgowego pozew przeciwko ministrowi Zbigniewowi Ziobrze o odszkodowanie za naruszenie dóbr osobistych. Garlicki domagał się od ministra opublikowania przeprosin w największych dziennikach i 70 000 złotych zadośćuczynienia[10]. 19 grudnia odbyła się pierwsza rozprawa w tym procesie, na którą były minister nie stawił się[16]. Piotr Matczuk, asystent posła, wyjaśnił, że zatrzymały go obowiązki poselskie. Zbigniew Ziobro przysłał jednak dwa dni przed rozprawą wniosek o zawieszenie procesu do czasu wyroku w sprawie karnej przeciwko Garlickiemu, przeniesienie procesu do Warszawy oraz o odroczenie rozprawy. − Domaga się też odrzucenia pozwu, bo oparty jest o zdania wyrwane z kontekstu − wyjaśniał Matczuk[16]. W pierwszej instancji sąd nakazał Zbigniewowi Ziobrze opublikować na własny koszt przeprosiny po głównych wydaniach „Faktów“ TVN, „Wiadomości“ TVP oraz „Wydarzeń“ Polsatu oraz zapłacić lekarzowi 7 tys. zł zadośćuczynienia. Obie strony zapowiedziały apelację od tego wyroku[17]. W sierpniu 2007 roku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu wpłynęła skarga Mirosława Garlickiego, zarzucającego polskim władzom naruszenie kilku artykułów konwencji praw człowieka, przede wszystkim zasady domniemania niewinności i prawa do rzetelnego procesu (o aresztowaniu kardiochirurga decydował nie w pełni niezawisły asesor sądowy). Lekarz domagał się od państwa polskiego odszkodowania w wysokości około 100 tysięcy euro[18]. W czerwcu 2011 Trybunał w Strasburgu uznał, że[19]:
W czerwcu 2011 Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że dziennik „Fakt“ naruszył dobra osobiste dra Garlickiego oraz zasady rzetelnego dziennikarstwa i nakazał pozwanym publikację przeprosin oraz wypłatę 150 tys. zł zadośćuczynienia[20]. Pozew obejmował wydawcę, redaktora naczelnego i autora tekstów z 2007, w których użyto takich zwrotów, jak „doktor zabijał w rządowym szpitalu“, „oto ofiara doktora mordercy“, „doktor śmierć“ i „bestia nie lekarz“. Ujawnienie dowodów domniemanych przestępstwDowody w sprawie zarzutów korupcyjnych8 października 2007 w programie Teraz my! minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ujawnił część zebranych przez prokuraturę dowodów przyjmowania pieniędzy przez Mirosława Garlickiego. Były nimi dwa z wielu filmów nagranych ukrytą kamerą w gabinecie ordynatora. Na pierwszym z nich kobieta wręcza doktorowi prezent w postaci książki z dedykacją (w towarzyszącej temu rozmowie doktor Garlicki wzbrania się przed przyjęciem „flaszki”, ale zgadza się przyjąć książkę), na drugim, nagranym 40 minut później, doktor Garlicki wyjmuje z rozpakowanej wcześniej książki kopertę, sprawdza jej zawartość, po czym wkłada ją do kieszeni marynarki. Minister Ziobro dodał również, że ujawnienie taśm nie utrudni postępowania, gdyż prokurator już zakończył sporządzanie aktu oskarżenia przeciwko Mirosławowi Garlickiemu, a zdecydował się pokazać te dwa nagrania, ponieważ zdaniem ministra Ziobry opinia publiczna była wprowadzana w błąd w sprawie niewinności ordynatora[21]. Filmy opublikował internetowy serwis TVN 24[22]. Z tezą, że zaprezentowane przez ministra Ziobrę filmy są dowodem korupcji lekarza, nie zgadza się m.in. doc. dr hab. Marek Durlik, były dyrektor szpitala MSWiA w Warszawie, który 11 stycznia 2008 w wywiadzie dla Gazety Wyborczej[23] stwierdził:
Podczas procesu na wniosek obrony odtworzono nieznane wcześniej fragmenty filmu pochodzącego z ukrytej kamery, w których dr Garlicki stanowczo odmawia przyjęcia od rodzin pacjentów różnego rodzaju reklamówek i toreb. Dr Garlicki wyjaśnił też, że setki butelek i innych przedmiotów, które pokazano w telewizji po jego zatrzymaniu przez CBA, to prezenty otrzymywane od „posłów, senatorów i prezesów korporacji”, z których znaczną część przysyłano do jego sekretariatu w podziękowaniu za operacje przeprowadzone na ofiarodawcach, członkach ich rodzin lub pracownikach[24]. 4 stycznia 2013 roku warszawski sąd skazał dr Mirosława G. na rok więzienia w zawieszeniu na dwa za przyjęcie 17,5 tysiąca złotych łapówek. Sąd wymierzył mu też karę 72 tys. zł grzywny. Jej część zostanie jednak odliczona z uwagi na to, że dr G., jako podejrzany w śledztwie, spędził trzy miesiące w areszcie[25]. Sędzia Igor Tuleya uzasadniając wyrok potępił jednocześnie działania CBA polegające na przeprowadzaniu nocnych przesłuchań. Porównał je do metod stalinizmu. Część opinii publicznej zarzucała sędziemu, że przekroczył swoje kompetencje, jednak treści jego wystąpienia broniła Krajowa Rada Sądownictwa[26]. Dowody w sprawie zarzutów o zabójstwo w zamiarze ewentualnym"Rzeczpospolita” ujawniła 12 stycznia 2008 w Internecie dwa stenogramy rozmów doktora Mirosława Garlickiego z lekarzem dyżurnym ze szpitala MSWiA. Według gazety wynika z nich, że: lekarz przyznał się, iż przeszczep był błędem; zdecydował przez telefon o odłączeniu pacjenta od aparatury podtrzymującej życie; naciskał, aby to zrobić podczas fikcyjnej operacji, a nie na sali intensywnej terapii[27]. To właśnie ten przypadek miał na myśli były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, gdy mówił: “Nikt więcej przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”[28]. Pierwszy z ujawnionych przez „Rzeczpospolitą” stenogramów - rozmowa telefoniczna Mirosława Garlickiego z personelem szpitala MSWiA, kiedy zapadła decyzja o odłączeniu pacjenta od urządzeń podtrzymujących życie:
Drugi z ujawnionych przez „Rzeczpospolitą” stenogramów - dotyczący tego, że pacjent ma być odłączony nie na oddziale intensywnej terapii (IT), lecz na sali operacyjnej.
Gazeta zinterpretowała je na niekorzyść chirurga:
Z interpretacją, że Mirosław Garlicki uznał, że decyzja o przeszczepieniu serca jednemu z pacjentów była błędem, a chory zmarł, nie zgadza się Magdalena Bentkowska-Kiczor, obrończyni doktora[29]
Z kolei doc. dr hab. Marek Durlik stawianie doktorowi Garlickiemu zarzutu zabójstwa skomentował następująco[23]:
W podobnym tonie wypowiedział się w swojej ekspertyzie prof. Hetzer
(str. 27 ekspertyzy)[30]
O stanie pacjenta w chwili odłączania od aparatury świadczy następujący fragment ekspertyzy prof. Hetzera:
(str. 11 ekspertyzy)[30]
Pozostałe informacje o zarzutach i śledztwachŚledztwa Osobne śledztwa dotyczyły trzech przypadków, w których Mirosławowi Garlickiemu zarzucono popełnienie błędów w sztuce lekarskiej skutkujących śmiercią trzech pacjentów; postawiono zarzut zabójstwa Jerzego Gołąba zmarłego po przeszczepieniu serca oraz narażenie życia Floriana Mastalerza, w którego ciele zostawiono gazik (pacjent zmarł po około 2 miesiącach od zabiegu). Prokurator wznowił też śledztwo w sprawie śmierci Marka Z. w 2004 roku (podczas operacji Mirosław Garlicki opuścił salę), w którego sprawie śledztwo zostało wcześniej umorzone. Ekspertyzy Jeszcze przed aresztowaniem dra Garlickiego ekspertyzę w sprawie śmierci kilku jego pacjentów sporządził prof. Zbigniew Religa[31]. Zawierała ona trzy wnioski[31]:
Kilka tygodni po zatrzymaniu Mirosława Garlickiego prokuratura zamówiła ekspertyzę u prof. Rolanda Hetzera, niemieckiego kardiochirurga. Opinia gotowa była 26 września, 23 października do Berlina wysłano wniosek o uzupełnienie opinii wraz z dodatkowymi materiałami. 31 października prokuratura odebrała dokument, a prokurator przedstawił go oskarżonemu kardiochirurgowi oraz jego obrońcy[32]. Według obrońcy lekarza biegły wykluczył, by działania Mirosława Garlickiego mogły mieć związek ze śmiercią pacjentów. Według Cezarego Gmyza z „Rzeczpospolitej” Roland Hetzer pisał w swojej opinii o możliwym błędzie lekarskim, a „lekarz powinien raczej zdecydować się na równoczesny przeszczep serca i płuc”[27]. W drugiej z tych spraw ekspertyza wypowiada się następująco:
(str. 24, 25 ekspertyzy)[30]
Z ekspertyzy zamieszczonej w „Rzeczpospolitej” wynika, że opinia nie została napisana przez samego Hetzera, lecz przez ordynatora kliniki Chirurgii Sercowo-Naczyniowej i Torakochirurgii dr. R. Hammerschmidta. Hetzer jedynie tę opinię „na podstawie oceny własnej” zaakceptował[30]. Ponieważ ekspertyza ta w kilku punktach wydawała się niejasna, Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwróciła się do prof. Hetzera z wnioskiem o jej uzupełnienie. Uzupełniająca ekspertyza była gotowa 14 lutego 2008, a jej tłumaczenie pod koniec marca 2008 opublikował internetowy serwis radia RMF FM[33]. W maju 2011 do Prokuratury Okręgowej w Warszawie dotarła kolejna ekspertyza biegłego dr. Wolfganga Wandschneidera z Austrii w sprawie śmierci pacjenta Floriana Mastalerza. Stwierdza ona, że zostawienie w ciele pacjenta [?] było „z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością” przyczyną drastycznego pogorszenia stanu chorego, co w konsekwencji doprowadziło do jego śmierci. Ekspertyza stwierdza również, że było to zaniedbanie pielęgniarki, ale także błąd lekarski[34]. Zarzuty 7 maja 2008 nieprawomocnym postanowieniem prokuratora z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, na podstawie drugiej opinii prof. Hetzera, umorzono śledztwo przeciwko doktorowi Garlickiemu w sprawie zabójstwa pacjenta oraz narażenia na utratę życia lub zdrowia innego pacjenta[35]. Na postanowienie Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Warszawie Radosława Wasilewskiego pełnomocnik rodzin zmarłych pacjentów złożył zażalenia do Sądu Okręgowego w Warszawie. W dniu 1 grudnia 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie (sędzia Renata Kopacz) utrzymała w mocy postanowienie o umorzeniu śledztwa. W dniu 24 listopada 2009 r. Sąd Najwyższy na skutek kasacji Rzecznika Praw Obywatelskich złożonej na wniosek adwokata Rafała Rogalskiego (pełnomocnika rodziny zmarłego Floriana Mastalerza) uchylił postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie, przekazując sprawę zażaleń pełnomocnika rodziny do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie. Tenże sąd w dniu 18 lutego 2010 r. uchylił postanowienie o umorzeniu śledztwa i skierował sprawę do ponownego rozpoznania Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wytykając bardzo wiele błędów w tymże śledztwie popełnionych. Przychylił się tym samym do zażalenia pełnomocnika rodziny zmarłego Floriana Mastalerza - adwokata Rafała Rogalskiego. Ostatecznie lekarzowi mają być postawione 42 zarzuty przyjmowania łapówek, mobbingu, znęcania się nad żoną oraz zmuszania do czynności seksualnych osób trzecich. Wraz z nim na ławie oskarżonych mają zasiąść 22 osoby, które oskarżono o dawanie łapówek[36][37]. Nieumyślne spowodowanie śmierci Floriana MastalerzaW związku ze śmiercią Floriana Mastalerza Mirosławowi G. zostały przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie postawione w lutym 2007 r. zarzuty zabójstwa z zamierem ewentualnym. nieumyślnego narażenia pacjenta na utratę życia nieumyślnego spowodowania śmierci (w związku ze zbagatelizowaniem informacji o pozostawieniu w ciele pacjenta gazików operacyjnych sanitariuszki w tej sprawie)[38]. Dwa dni po zatrzymaniu, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zwołał specjalną konferencję, na której przedstawiono film z zatrzymania Mirosława G. i przeszukania jego mieszkania. Ziobro stwierdził wtedy: "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". W maju 2017 roku Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów uniewinnił Mirosława G. od zarzutu doprowadzenia do śmierci pacjenta oraz umorzył wątek popełnienia przez niego błędu medycznego. W listopadzie 2017 roku Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał wyrok Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów w części uniewinniającej Mirosława G. Uchylił zaś umorzenie zarzutu jego błędu medycznego i stworzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia F. Prokuratura i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych złożyli kasację do Sądu Najwyższego od wyroku uniewinniającego. W marcu 2019 r. SN oddalił kasację jako bezzasadną i ostatecznie uniewinnił Mirosława G. zasądzając od oskarżycieli posiłkowych oraz Skarbu Państwa na rzecz Mirosława G. zwrot kosztów sądowych.[39] Wyroki sądowe[40]Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoznał apelacje prokuratora (w części dotyczącej zarzutów korupcyjnych, od których dr G. w I instancji został uniewinniony) oraz obrony, dążącej do całkowitego uniewinnienia b. ordynatora kardiochirurgii w szpitalu MSWiA w Warszawie, zatrzymanego przez CBA w lutym 2007 r. Apelował także oskarżyciel posiłkowy (podwładny dr. G., oskarżający go o mobbing), ale ostatecznie wycofał swą skargę. Sąd Okręgowy rozpatrujący apelacje obu stron nie zgodził się z adwokatem reprezentującym oskarżonego, a częściowo podzielił argumentację prokuratora. Podtrzymał wyrok skazujący lekarza na wyrok w zawieszeniu za kilkanaście zarzutów o łapówki, a także uniewinnienie za mobbing. Nakazał natomiast ponowny proces w zakresie dziewięciu zarzutów korupcyjnych, od których Sąd Rejonowy w Warszawie kardiochirurga poprzednio uniewinnił. W styczniu 2013 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa po czteroletnim procesie skazał dr. G. na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów - G. został skazany za część zarzutów korupcyjnych z łącznej liczby 42 zarzutów, jakie usłyszał. Uniewinniono go od 23 zarzutów, m.in. mobbingu wobec podwładnych i części zarzutów korupcyjnych. Sprawy oskarżonych pacjentów sąd warunkowo umorzył, a niektórych - uniewinnił. Przypisy
Linki zewnętrzneInformation related to Sprawa Mirosława G. |